Pstryk nudził się szalenie… Bateria siedziała w ładowarce i nie było żadnej szansy, aby wyprosić jakąś sesję na zewnątrz. Z braku ciekawszych pomysłów, siedział na półce i przez ramię swojej właścicielki, spoglądał na monitor komputera. Ona za to, jak zwykle, siedziała przed ekranem i z zapałem coś pisała. Pstryk próbował rozszyfrować powstający tekst, ale czcionka była zbyt mała, a jego obiektyw, jak na złość, nie łapał ostrości.
– Co ty tam tak klikasz? Powieść piszesz? – zapytał wreszcie zrezygnowany aparat.
– Robię notatki o tym, jak fotografować kwiaty – odpowiedziała Satti, nie podnosząc nawet głowy znad klawiatury.
– Po co ci to? Nie wiesz takich prostych rzeczy?!
– Niby wiem… Niby to oczywiste, ale jak już cię biorę i wyjeżdżam w plener, to z przejęcia o tym zapominam i wszystkie zdjęcia robię takie same. A chciałabym lepiej, ciekawiej.
– Jak znam życie, to i tak zapomnisz zabrać te swoje notatki. Zresztą, ja zawsze mogę ci coś podpowiedzieć. Pokaż mi, co tam stworzyłaś. Może wpadnę na jakiś nowy pomysł.
Satti uśmiechnęła się, słysząc zwyczajowe, megalomańskie przechwałki swojego aparatu. Wcale nie był od niej mądrzejszy. Ostatecznie, to fotograf robi zdjęcia, a aparat jest tylko narzędziem. Ale Pstryk bardzo chciał uchodzić za profesjonalną lustrzankę, zawodowca, więc wymądrzał się od czasu do czasu, aby podkreślić swoją wartość.
– Popatrz. – Dziewczyna odsunęła się od komputera i z dumą pokazała swój miniporadnik. – Jak będziesz miał jakieś uwagi, mów śmiało. Uzupełnię…
– Siedem sposobów fotografowania kwiatów – przeliterował aparat – zapowiada się ciekawie…
1. zmieniaj perspektywę
– Niby oczywiste – skomentował Pstryk – ale łatwo zapomnieć. Ludzie patrzą na świat z góry, gdy tymczasem kwiaty, ujęte z poziomu ziemi, są ciekawsze.
– Jak na dziecięcym rysunku – dodała Satti.
– Dokładnie! Świat z punktu widzenia mrówki lub żaby wygląda inaczej. Pomysły z dzieciństwa wcale nie są takie złe. Warto czasem położyć się na ziemi.
– Nie zawsze trzeba się kłaść! – Dziewczyna energicznie zaprotestowała. – Wystarczy się schylić, przyklęknąć czy kucnąć. Równie fajne efekty daje fotografowanie kwiatów na tle nieba. I tu, bezapelacyjnie, wygrywa komórka, którą łatwo położyć na ziemi.
2. rozmyj tło
– Mój ulubiony sposób. – Ucieszył się Pstryk przy kolejnym punkcie. Zdjęcia z rozmytym tłem wyglądają po prostu pięknie. I wtedy odbiorca od razu wie, co jest tematem fotografii i na co ma patrzeć.
– W dodatku – dodała Satti –tło wokół wiosennych kwiatów często jest paskudne. Rozmycie wszystkiego dookoła w barwne mazaje pozwala ukryć suche badyle, mało dekoracyjne liście czy stos dziecięcych zabawek.
– Czyli w aparacie mała głębia ostrości, a w komórce tryb portretowy. Choć pozwolę sobie tutaj dodać – powiedział aparat i wymownie zerknął w stronę czarnego prostokąta, leżącego na stole – że tryb portretowy nie jest idealny. Zdarza się, że zostawia gdzieś z boku zdjęcia nierozmyte fragmenty. W aparatach raczej nie ma takich problemów.
– No proszę cię, bądź poważny! Nie będziemy w nieskończoność roztrząsać, co jest lepsze. Każdy aparat ma swoje wady i zalety. Przejdźmy do kolejnego punktu.
3. baw się refleksami światła
– Błyszczące, mieniące się drobiny światła zawsze uatrakcyjnią zdjęcie – skomentował Pstryk tonem znawcy. – Aby takie efekty uzyskać, potrzebne jest rozmyte, w miarę ciemne tło i drobne jasne elementy. Mogą to być białe kwiatki, krople wody z odbijającym się słońcem lub drobne kryształki, pracowicie porozkładane przez fotografa. Ciekawe rezultaty daje też folia aluminiowa.
– Te krople wody najłatwiej uzyskać spryskiwaczem. Choć, prawdę mówiąc, nic nie jest w stanie dorównać kroplom rosy w promieniach wschodzącego słońca. I na takie chwile najlepiej polować. Najłatwiej jest wiosną, kiedy jest już zielono, a słońce wschodzi o akceptowalnych godzinach… Warto tez fotografować pod słońce.
4. rób zdjęcia w niebieskiej i złotej godzinie
Patrząc na ten punkt, Satti westchnęła.
– O świetle w fotografii można rozmawiać godzinami. I całe życie uczyć się, jak z nim pracować. Gdybym miała opisać to jednym zdaniem, to zasada jest prosta – im bliżej południa, tym zdjęcia są brzydsze. Jeśli światło jest ostre, fotografujmy kwiaty w cieniu, a najlepiej róbmy zdjęcia rano lub wieczorem.
– Problem tylko w tym – zaśmiał się Pstryk – że to „rano” wypada bardzo wcześnie. Nie przypominam sobie, kiedy z chęcią wstawałaś bladym świtem, żeby robić zdjęcia!
– Oj, to prawda, lubię pospać. Jednak fotografowanie o tak zwanej niebieskiej godzinie, jest problematyczne z jeszcze jednego powodu… Wiele kwiatów zamyka się na noc. Łąka czy ogród o świcie wyglądają zupełnie inaczej niż wieczorem. Niebieska godzina, z jej chłodnym, rozproszonym światłem, jest moją ulubioną porą, ale kiedy mam fotografować kwiaty, wychodzę z domu nieco później. Rozproszony cień wczesnego przedpołudnia świetnie się sprawdza, bo barwy są najbardziej nasycone. A kiedy chcę mieć zdjęcia z ciepłym światłem, wybieram wieczór i zachodzące słońce.
– Czyli moment, który wszyscy nazywają złotą godziną.
– Bo światło faktycznie jest wtedy złote. I można fotografować gatunki, które otwierają się dopiero na noc i są zapylane przez ćmy.
– Szkoda tylko, że większość ludzi zainteresowanych fotografowaniem, właśnie w środku dnia znajduje czas na taką przyjemną sesję zdjęciową – zauważył aparat. – Wiesz: dzieci, rodzina, takie tam życiowe sprawy… I kiedy już się uda wyjść na wycieczkę, to jest bliżej dwunastej, niż szóstej rano.
– Sama mam takie problemy. – powiedziała Satti – Nie pamiętasz tego, ale bywały dni, kiedy jeździłam fotografować rano, przed pracą. Wymagało to wczesnego wstawania i wcale nie było proste. Dziś, w takich wypadkach, staram się po prostu wybierać miejsca, gdzie jest cień. Wiosną idealne są lasy, latem ogrody i parki z dużą ilością drzew. Jesienią słońce jest nisko i znalezienie cienia nie jest dużym problemem… Za to, kiedy mam fotografować białe kwiaty, to czekam, aż słońce będzie za chmurami. Pochmurny dzień jest idealny na wyprawę do ogrodów, gdzie króluje biel.
5. pozbieraj śmieci
– To powinien być punkt pierwszy. – Pstryk aż podskoczył. – Niewiarygodne, jak ludzie okropnie śmiecą. A później patrzą na piękne, kwitnące drzewa z torebkami foliowymi, owiniętymi wokoło gałęzi.
– Jako gatunek, jesteśmy okropni – zgodziła się Satti. – Coraz częściej, aby zrobić zdjęcia w lesie czy na łące, trzeba tam po prostu posprzątać. Ale tu nie chodzi tylko o pozostałości po ludziach. Ja, w ogóle, mam duży problem ze sprawdzaniem drugiego planu. Czy nie ma tam śmietnika, śmieci, gałązki, czy jakiś rozmazanych, przeszkadzających kwiatów. Nigdy nie ingeruję trwale w naturę, ale czasem warto wyciąć trochę trawy, przesunąć jakiś suchy badyl, zabrać połamaną gałąź.
– Pamiętaj tylko, aby nic nie niszczyć trwale. Zostaw miejsce sesji w takim stanie, aby, gdy odejdziesz, nie było widać śladów twojej obecności – wtrącił szybko aparat. – A z tym wycinaniem, to trzeba uważać. Rozmazane trawki na pierwszym planie potrafią dać fajną, kolorową mgiełkę. Najpierw zrób kilka próbnych ujęć, a dopiero później wycinaj chwasty w najbliższej okolicy.
6. fotografuj detale
– Bywają miejsca, gdzie ciężko jest zrobić ciekawe ujęcie – kontynuowała dziewczyna. – Wtedy warto sprawdzić, czy same płatki lub pyłek nie są lepsze do fotografowania, niż cały kwiat…
– Pamiętam, jak zaczynałaś! – ucieszył się Pstryk. – Początkowo miałaś z tym okropne problemy. Uczyłaś się kompozycji takich zdjęć, bawiąc się kadrowaniem w różnych darmowych programach graficznych.
– O tak… – Satti na chwilę pogrążyła się we wspomnieniach. – Brałam takie zwyczajne zdjęcia i wycinałam fragmenty, które później powiększałam. Kiedyś z jednej słabej fotki potrafiłam zrobić trzy ujęcia, które później wrzucałam na bloga. Może nie ma się czym chwalić, ale w ten sposób dużo się nauczyłam o kompozycji. Teraz kadruję zdjęcie dokładnie tak, jak chcę i zmieniam rozmiar, w zależności od tego, w jakich mediach społecznościowych chcę je opublikować. Jednak nie zawsze tak było… Wiele bardzo fajnych ujęć powstało, dzięki skorygowaniu w programie graficznym tego, co wcześniej skopałam w terenie – fotografia to głównie kolekcjonowanie swoich nieudanych zdjęć… Ale przecież nie będę się przejmować takimi drobiazgami!
7. baw się fotografią
– To powinno być motto twojego bloga. – Aparat mrugnął okiem do swojej właścicielki. – Powtarzasz to niemal codziennie.
– Powtarzam, żeby nie zapomnieć. – Śmiech dziewczyny wypełnił cały pokój i obudził zaspaną komórkę, leżąca tuż obok klawiatury. – Wystraszysz się, kiedy przeczytasz te wszystkie rady. Brzmią bardzo poważnie, a przecież najważniejsza jest przyjemność i radość z eksperymentowania.
– Można na przykład namówić ślimaki do pozowania.
– O, ślimaki są genialne, bo nie uciekają zbyt szybko. Jest więc szansa, że po położeniu takiego delikwenta na kwiatku, zrobimy choć kilka dobrych zdjęć. Biedronki też bywają cierpliwe. Można wziąć ze sobą na sesję ciekawe kamyczki, puste muszle czy kadzidełko, aby uzyskać dym. Aranżowanie scenek to nie grzech. A im ciekawsze pomysły, tym więcej zabawy.
– To w takim razie, kiedy idziemy na sesję? – wtrąciła się do rozmowy rozbudzona komórka. – Tak was słucham i słucham… Zrobiłabym kilka fotek.
– Jutro. – Satti z rozmarzeniem zerknęła za okno. – Ma być słońce, więc będzie można zrobić dużo fajnych zdjęć. I je zrobimy. Obiecuję.
*******************************