Pastwisko dla bzyków i robali - kwietna łąka czy sterta chaszczy?
Trendy ogrodnicze nigdy nie są dla normalnych ludzi ;)
Trzeba mieć potężnego fioła, aby dopracować, odpucować ogród zgodnie z aktualną modą. Czasem jednak na rynku pomysłów i idei pojawi się coś dla takiego leniwca jak mrs Satti. Kiedy usłyszała, że może wreszcie skończyć z corocznym konkursem na najbardziej idealny trawnik na osiedlu, zawrzeć pakt pokojowy z chwastami, schować broń biologiczną do drewutni - była wniebowzięta. Czyż nie brzmi to cudownie? Nie kosić, nie dotykać, nic nie robić, a trawnik będzie idealny…
Ta magia obiecująca mnóstwo czasu zawiera się w dwóch słowach:
ŁĄKA KWIETNA
Rzeczywistość (a raczej uczulenie na kwitnące trawy) szybko sprowadziło naszą marzycielkę na ziemię. Jak się okazało, jeśli masz w rodzinie alergika, łąka kwietna niekoniecznie będzie dobrym pomysłem. No chyba, że chcesz mu się pomóc wykończyć. To też jakiś pomysł na rozwiązanie problemu ;)
Łatwość założenia i wykonania takiego trawnika to kolejny mit. Dobranie mieszanki nasion, która będzie dobrze rosła na naszym terenie nie jest prostą sprawą. Wymaga sporego doświadczenia, a także zmysłu do obserwacji tego, co rośnie za płotem. Po posadzeniu wskazana jest czujność na warunki pogodowe i intensywne podlewanie. Fakt - później do połowy sierpnia siedzimy już na tarasie i podziwiamy nasze kwitnące hektary, ale pod warunkiem, że udało się dobrać odpowiedni zestaw do wysiania. Jeśli kwiaty nie wzeszły, to w sumie nie wiadomo co robić – ani kosić, ani czekać z chaszczami do kolejnego sezonu.
Jest jednak jeszcze trzecia droga dla leniwych ogrodników – można mieć zwyczajnie szczęście ;)
W tym sezonie mrs Satti nie dała rady ogarnąć terenów za płotem. Zwykle dba, aby mieć tam pięknie wykoszoną trawkę, która ma kłuć w oczy wszystkich zapracowanych sąsiadów. Teraz jednak prace budowlano-ogrodnicze były tak intensywne, że temat odpuściła. Bądźmy też szczerzy – kawa na tarasie sama się nie wypije ;) I tak, bez żadnej autoryzacji, bez zgody, pozwolenia i miliona pieczątek, za ogrodzeniem rozpoczęła się jakaś kwietna masakra.
Czerwone, białe, żółte i niebieskie – pełno tego było. Pastwisko dla bzyków wszelakich tętniło życiem o rana do wieczora. A maki… Łany maków kwitły przez bite trzy miesiące.
Żarty się skończyły. Na wiosnę mrs Satti dokupi jakąś tonę nasion łąki kwietnej, pracowicie wszystko za płotem rozsypie i z kawą w ręku będzie oczekiwać spektakularnych efektów.
I jak myślisz – będzie kwietna orgia, czy złośliwie wyrośnie jedynie sterta badyli?







Komentarze
Prześlij komentarz
Wiadomość od czytelnika zawsze bezcenna. Satti dziękuje za komentarz.