Wróg u bram?! Czas zapaść się pod ziemię!
Zimno, głodno i chłodno? Nie dajcie się zwieść - globalne ocieplenie nadchodzi! Na szczęście mrs Satti przewidziała ten katastroficzny scenariusz i zwróciła uwagę na kilka miejscówek z przyjemnymi lochami, temperaturami poniżej dziesięciu stopni i biegającymi szczurami… Wróć! Szczurów nie było, ale za pająki to nikt nie ręczy. Dziś zwiedzamy Kłodzko.
TWIERDZA KŁODZKO
Twierdza to ogromny kompleks murów obronnych i chaszczy, który znajdziemy w centrum miasta. Całość ma już więcej niż trzysta lat. Budowana, aby zatrzymać armie pieszych, konnych, ciągnących ze sobą armaty i całkowicie bezsilna wobec lotnictwa, które pojawiło się w dwudziestym wieku. Zanim to jednak nastąpiło, była postrachem każdej armii, która planowała palić, rabować i podbijać okolicę. Robi ogromne wrażenie swoją wielkością - ma ponad 30 hektarów! Jednak bądźmy szczerzy, mrs Satti przyjechała tutaj tylko i wyłącznie dla podziemi.
Jeśli lubisz ciasne i wąskie dziury, będziesz przeszczęśliwy. Tunele gdzie zawsze jest zimno, ciemno i trochę mokro, pozwalają sobie wyobrazić całkiem przeciętną jakość życia stacjonujących tutaj żołnierzy. Poruszanie się w tym labiryncie też nie jest specjalnie proste. Wśród masy zakrętów, skrzyżowań turyści szybko tracą orientację, a słabe oświetlenie nie zachęca do oddzielania się od grupy Warto mieć swoje latarki, a także kurtki, długie spodnie i sportowe buty. Klapki i sandały zostawiamy na czas wspinaczki na Giewont.
Sam klimat podziemi jest po prostu niesamowity. Największym przeżyciem jest przejście tunelem o wysokości ok 80 cm. Teoretycznie nie jest to obowiązkowe, ale grupa idąca za przewodnikiem zwykle w całości trafia do tej małej dziury. I każdy później ma co opowiadać ;)
A właśnie, największy minus całej wycieczki - kompleks zwiedza się z przewodnikiem. Jak wiadomo mrs Satti kocha bliźnich, jak niedźwiedź polarny fińskich myśliwych, wiec takie tłumne deptanie sobie po palcach nie budziło jej entuzjazmu. Przewodnik zwykle prowadzi grupę bardzo szybko (niesamowite, ale nie każdy tak jak nasza podróżniczka, pragnie najbliższy tydzień spędzić we właśnie zwiedzanym zabytku), a to co mówi i pokazuje ginie w gwarze rozmów.
W samej twierdzy jest też mała ekspozycja pokazująca życie codzienne żołnierzy. Największą radość wszystkich zwiedzających budziły kartki z wielkimi napisami, aby nie dotykać eksponatów - jak widać światowy trend na interaktywne muzea tutaj jeszcze nie dotarł. Kartki za to bezbłędnie integrują każdą grupę, która do nich dociera. Giełda pomysłów, co mogą zrobić żądni wiór turyści drewnianym manekinom, jest jednym z ciekawszych punktów wspólnego zwiedzania.
Najmniej ciekawie twierdza wygląda z zewnątrz. Trochę murów - dużo trawy i chaszczy.
Jedynie piękna panorama miasta uzasadnia wyturlanie się z podziemi i wdrapanie na szczyt umocnień.
Atak na twierdzę i jej podziemia mrs Satti poleca z całego serca.
Informacje praktyczne: Zwiedzanie podziemi jest dostępne dla dzieci od lat pięciu i odbywa się w określonych godzinach (brak możliwości wjazdu wózkiem). Należy mieć ciepłą odzież (długie spodnie, bluzy), wygodne buty (może być mokro i ślisko) . Przydatne są latarki.
PODZIEMNE MIASTO
To podziemna Trasa Turystyczna w Kłodzku, która powstała w 1976 i jak na muzeum z czterdziestoletnim stażem to wygląda całkiem przyjaźnie. Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie mogłoby tutaj wysłać personel na szkolenie ;)
Jest ciemno, mokro, zimno i ponuro, jak na prawdziwe piwnice przystało. Miejscówkę drążyli kłodzcy mieszczanie już od czasów średniowiecza. Początkowo piwnice służyły jako magazyny i chłodnie, z czasem osiągnęły głębokość 30 metrów i połączyła je sieć korytarzy tworząc prawdziwy labirynt. Stanowiły doskonałe schronienie przed najazdem wroga oraz miejsce, gdzie toczyło się zwyczajne życie, gdy wyczerpała się możliwość budowania w obrębie murów miejskich. Stad można tam znaleźć piekarnię, warsztaty rzemieślników jak i zwykłe izby mieszczan.
Turystom z całego podziemnego miasta udostępnia się zaledwie 600 metrów, bez szans na zgubienie się czy dłuższą eksplorację. Korytarze są za to dobrze oświetlone i mrs Satti była zachwycona, mogąc podziwiać kunszt dawnych budowniczych. Momentami jest też trochę wąsko, a na ziemi stoi woda.
Sama ekspozycja nie rzuca na kolana i tradycyjnie, jak to w Kłodzku, żadnego eksponatu nie można dotykać. W tym muzeum jednak nie wierzą w kartki i większość manekinów oddzielają od zwiedzających solidne kraty. Widać, czterdziestoletnia praca z krnąbrnymi turystami nauczyła pracowników, że trzeba sięgać po solidne argumenty.
informacje praktyczne: W podziemiach jest zimno - należy wziąć długie spodnie, ciepłe bluzy/kurtki oraz wygodne, zakryte sportowe obuwie (bywa mokro i ślisko).









Komentarze
Prześlij komentarz
Wiadomość od czytelnika zawsze bezcenna. Satti dziękuje za komentarz.